Autor |
Wiadomość |
franczeska |
Wysłany: Pon 22:18, 01 Paź 2007 Temat postu: |
|
Współczuję... |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Pon 14:23, 01 Paź 2007 Temat postu: |
|
Wszystko wydarzyło sie na prawde. Jego rodzina dojechała następnego dnia rano ,najgorsze było to że klijent przyjechał na polowanie z żoną i trzeba było jej to jakoś powiedzieć ...Ciężko to opisać a co dopiero przeżyć...
Ale żyje sie dalej i poluje dalej. Ja juz od rana miałem wyjście z myśliwym i będę polował aż do piątku (MARATON !) |
|
 |
franczeska |
Wysłany: Pon 9:31, 01 Paź 2007 Temat postu: |
|
Jak to? A rodzina tego Niemca? W ogóle to żart jakis czy prawda, bo na zlocie nic nie wsponiałes? W każdym razie historia straszna  |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Sob 23:21, 29 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Witam ponownie po długiej przerwie.
Zszedł wam kiedyś ktoś na rękach ?? to poczytajcie.
Do mojego łowiska jak zwyle we wrzesniu przyjechali zgraniczni klijenci na byki. Zjednym z nich polował mój bezposredni przełożony a polega to na tym że prowadzimy mysliwego na podchód po lesie lub polach a nastepnie około 1,5 godz przed zmierzchem siadamy na ambonie i czekamy na zwieża. Podobnie zrobił mój leśniczy,po około 500 metrowym podchodzie usiadł z klijentem (niemcem) na ambonie. Gościowi spodobał sie widok z nowiutkiej ambony i chciał cyknąć fote,sięgnł po aparat, nagle zsiniał i upadł na podłogę ambony.lesnik od razu podjął masaż serca i w miedzyczasie zadzwonił do mnie. Szybka akcja, powiadomione odpowiednie służby i lecimy na pomoc.karetka uwineła sie szybko,przepakowałem ich do swojej terenówki i jazda przez lasy i pola do ambony.Personel karetki stwierdził ze jak nie zwolnie to bedzie wiecej ofiar.Dojechalismy na miejsce i trzeba było przejsc mokry rów a pani doktor nie chciała sie pobródzic, ale w końcu poszli za mną. niestety klijentnie dał rady-zawał. Odwiozłem pielęgniarzy spowrotem ,napisali protokół z oględzin i przyjałem denata NA STAN !! SZOK ! Policjantów również musiałem przetransportowac do ambony bo przyjechali polonezem. Ale jak trzeba było zadzwonic do prokuratora odnosnie decyzji o zarekwirowaniu broni denata policjant stwierdził że nie ma jak zadzwonic bo NIE MA NIC NA KONCIE !! kOLEJNY SZOK ! I jeszcze jedno kiedy zapytałem jak klijenta zciagnac z ambony usłyszałem-JAKOS SOBIE PORADZICIE. Suma sumarum nikomu nie życze takiej przygody,ale niestety takie sa polskie realia będąc juz w Unii europejskiej. Ta historia do której scenariusz napisało życie niech bedzie nauczka i przestrogą dla innych. NIGDY NIE PRZYJMUJCIE ZWŁOK NA STAN !!...bo potem nikt nie chciał klijenta odemnie przejac. Jest juz jakies 2 tyg po wszystkim a ja dalej jestem włascicielem 110 kiliogramowego obywatela niemiec. Pozdrawiam, DARZ BÓR !! |
|
 |
majtko |
Wysłany: Sob 11:27, 03 Lut 2007 Temat postu: |
|
Z tego Masjstra to niezły DZIK!!! Zazdroszcze takiej przygody!!!
a ja dorodzy studenci byłem dziśiaj na "Akcji wnyk" z myśliwymi!!!
NO i co? Przeszedliśmy się trochę przez jakieś pół godziny i było po akcji!!
Ktoś tam znalaz jeden stary wnyk i to wszystko!!
Pewnie i tak najważniejszy jest protokół!
Za tydzień inwentaryzacja, ale jak nie zaliczę ergonomii, to pewnie mnie ominie!! |
|
 |
franczeska |
Wysłany: Pią 0:12, 15 Gru 2006 Temat postu: |
|
Dobry pomysł, mógłbyś nam to później pokazywać i jeszcze bardziej wczulibyśmy się w sytuację |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Śro 19:23, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
juz myslałem o tym zeby kupic sobie jakas dobra cyfrówke. Za dużo ciekawych sytuacji przechodzi nieuwiecznionych !!  |
|
 |
excelencja |
Wysłany: Śro 16:12, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
WIdzisz!! I dlatego powinieneś zacząć polować z aparatem a nie z bronią!! To musiało być niesamowite przeżycie Bardzo mi na wyobraźnię zadziałało i normalnie widzę Cię, jak gadasz do tych dziczków Sytuacja do pozazdroszczenia. |
|
 |
franczeska |
Wysłany: Śro 0:34, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
a mnie to przeraziło a potem rozśmieszyło  |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Wto 21:56, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
Na ostatnim ksiezycu miałem przyjemnosc podprowadzac na polowaniu goscia Holandii .siedlismy na ambonie w miejscu gdzie juz kilka razy wczesniej miałem dziki poniewaz lubialy akurat niedaleko przechodzic...I nie pomyliłem sie !! po 45 minutach zasiadki dziki wyszły z lewej strony jakies 200 metrow od nas... ksiezyc w pełni,jasno jak w dzien ale wiatr nie kozystny zeby podchodzic. Odczekałem az deczko odejda dalej i zaczelismy je powoli podchodzic od zawietrznej. A ze facet był nie pierwszej młodosci to nie mogł za mna nadazyc... po 400 metrach "gonitwy"za watacha dzikow wkoncy stwozyłem mu dobra sytuacje do strzału. oczywiscie spudłowal ...bo emocje wziely gore. strzelał 2 razy na nie wiecej niz 80 m. dziki uciekly POWOLI do pobliskiego lasu. kazalem nu poczekac a sam wrociłem sie po masze auto. Biegnac po polu w strone auta wzdłóz lasu zauwazyłem ze ta sama watacha dzikow wybiegla na to samo pole i biegna takze w kierunku auta od mojej lewej ( POWOLI SIE ZBIEGALISMY!!!) a ze biegłem pod wiatr to nie mogły mnie wyczuc ani usłyczec bo biegnac robiły taki sam hałs jak ja !! Po chwili juz BIEGLISMY RAZEM !!! w odległosci od siebie jakies 10-15 metrow. Czulem sie jak członek watachy . Bieglismy tak jakies 5-10 sekund az w koncu stanelismy na srodku pola i sapalismy ze zmeczenia. I wlasnie w tej chwili sytuacja wydala mi sie komiczna Wiec sie do nich odezwałem-FAJNIE TAK RAZEM,NIE ?? I w tym momencie jak dały noge tak juz ich wiecej nie zobaczyłem... Holender mi oczywiscie nie uwiezyl (no ale co miał powiedziec facet ktory 5 razy w zyciu dzika widzial a ze mna widzial 14 szt) ???  |
|
 |
Jamaz |
Wysłany: Nie 23:13, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
No to czekamy na Twoje opowieści!  |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Nie 19:49, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
przepraszam ze tak dlugo nie pisałem ale nie miałem przez jakis czas dostepu do NETA. Z przykroscia musze stwierdzic ze mam coraz mniej czasu ma odwiedzanie forum. moze dlatego ze jesien to własnie okres intensywnych polowan ,poniewaz teraz mozna polowac prawie na wszystkie osobniki obu płci. ubolewam tylko ze nie ma sniegu, bo polowanie podczas pełni na sniegu to przepiekna sprawa. Miałem ostatnio kilka ciekawych przygod ale to opisze przy najblizszej okazji. pozdrawiam, DARZ BóR |
|
 |
excelencja |
Wysłany: Pią 1:14, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
Wiecie skąd się wzięło powiedzenie o rogaczach?
Otóż kiedyś we Francji prawo do polowania na jelenie miał wyłącznie monarcha. A pewien król, neistety nie wiem który, oprócz polowań, bardzo lubił też żony swoich poddanych. W łóżku, niekoniecznie własnym. A że był to człowiek dobry, to chciał to w jakiś sposób wynagrodzić ich mężom. Nadawał więc im prawo do poloania na jelenie. Ci, uradowani, zaraz po upolowaniu pierwszego, triumfalnie wieszali poroże na bramie swego zamku, by się chwalić innym, że są w tak dobrych stosunkach z królem, że moga polwać na jelenie.
Tyle że to nie dowcip, a prawda.
z www.lasypolskie.pl |
|
 |
MAJsTER |
Wysłany: Wto 14:47, 03 Paź 2006 Temat postu: |
|
jezeli chcecie sprawdzic swoje umiejetnosci w rozpoznawaniu formy wienca to wejdzcie na galerie w łowiectwie |
|
 |
franczeska |
Wysłany: Wto 14:37, 03 Paź 2006 Temat postu: |
|
Czytam teraz "Wśród lasów i zwierząt bieszczad" Władysława Pepery,autor opisuje swoje przygody na polowaniach w Bieszczadach bardzo mi Twoje wytłumaczenie pomogło Majster, teraz juz sobie dokładnie moge tego byka wyobrazić. Dzięki. Jak chcesz to mogę Ci ją później pożyczyć, poczytasz w pociągu. |
|
 |